Kiedy Jean z babcią skończył pracę w kuchni poszedł na pastwisko, żeby wpuścić konie do stajni. Postanowił usiąść jeszcze na drewnianym pomoście nad stawkiem, w którym głośno rechotały żaby. Uwielbiał oglądać zachód słońca. Na chwilę pogrążył się w marzeniach i zaczął rozmyślać. Nagle ujrzał to samo dziwne, rażące i niebieskie światło, które widział już nieraz. Gdy się odwrócił zobaczył, że na skraju lasu wszystkie drzewa mienią się niebieskim kolorem. Poszedł w tym kierunku. Po dotarciu na miejsce dokładnie przyglądał się drzewom. Natomiast po dotknięciu jednej z brzóz stało się coś niezwykłego. Chłopak poczuł się tak, jakby coś go wsysało do środka. Po chwili znalazł się w ciemnej i ogromnej jaskini, ale szybko znalazł wzrokiem wyjście w oddali. Kiedy wydostał się nie wierzył własnym oczom.
Znajdował się na małej polance, przy której płynęła rzeka. Widział biegające jednorożce, buszujące w jagodowych krzewach leśne skrzaty i chowające się za drzewami centaury. Nie wiedział jeszcze, jakie przeżyje tu przygody, ale czuł się tu dobrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz