niedziela, 11 października 2015

Impuls - Od diabelskiego instynktu do światowego czempiona ( cz. IV )

Lato powoli się zbliżało. Dużo jeźdźców wyczekiwało również do majówki. Jest to czas najfajniejszych wyjazdów w teren, najładniejszej i najświeższej przyrody i zieleni, długich konnych spacerów, intensywniejszych treningów i najciekawszych zajęć na szkółce jeździeckiej. Zazwyczaj na przełomie kwietnia, maja i czerwca odbywa się wiele zawodów jeździeckich i rozpoczynają się toury. Impuls niedługo po majówce miał świętować swoje pierwsze urodziny. Po tak długim czasie w końcu sierść źrebaka zaczynała robić się gniada, ale śmiesznie to wyglądało jak był w połowie jasnobrązowy, a w połowie czarny.
Matka Impulsa była dobrym koniem skokowym, ale nie mogła rozpocząć ćwiczeń, bo musiała jeszcze rok być przy swoim małm ogierze. Gdy pozostał tylko tydzień do wyczekiwanego początku maja to dużo uczestników jazd w stadninie od razu rezerwowało miejsce i ewentualnie konia.
 
Chwilę później rozpoczęła się rozmowa dwóch kolegów :
- Ale dużo się tu zmieniło ! - zdziwił się Mateusz.
- I ominęło cię dużo. - odpowiedział Kuba.
- Czy Impuls jest już spokojniejszy ? - spytał ze strachem Mateusz.
- Wiem, że od tamtego wypadku boisz się go, ale teraz jest bardzo miły i przyjacielski. - powiedział Kuba.
- Szkoda, że nie mogę jeszcze jeździć. - westchnął Mateusz.
- Nie martw się, wyzdrowiejesz szybko. - pocieszał go Kuba.
Kuba przez jakiś czas pocieszał najlepszego przyjaciela, a potem musiał siodłać dla siebie konia na jazdę. Przy pastwisku drzewa, krzewy i zarośla nabierały swojej piękności. Wokół stajni zostały posadzone różnorodne drzewka i kwiaty. Była też pierwsza okazja, żeby przepłynąć się kajakiem po stawie. Już nie tak mały źrebak tryskał energią, ale na szczęście pozytywną, a nie diabelską jak jeszcze niedawno.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz