czwartek, 3 września 2015

•OPOWIADANIE• "Rok z końmi" [CZ. 1]

Zimno. Za oknami płatki śniegu wirują, wirują, wirują. Po intensywnych opadach odwołano zajęcia w szkole z powodu nieprzejezdnych dróg i śniegu, który sięgał prawie do pasa dorosłej osobie. Takiej, która miała mniej więcej 180 centymetrów wzrostu. Co do kwestii ubioru- podkoszulka, bluzka, sweter, kurtka zimowa, czapka, szalik, rękawiczki, ciepłe spodnie na śnieg, rajstopy, skarpetki, śniegowce i cała masa różnych innych rzeczy pomagających utrzymać nam ciepło.
Stojąc tak w oknie przy ciepłym kaloryferze, zaczęłam zdawać sobie sprawę z tego co przeżywają teraz zwierzęta, ale nie takie domowe. Porzucone przez  ludzi, którym brak domu. Ale moi rodzice nie zgodzili by się na psa czy kota. Jednak od zawsze moim marzeniem była jazda konna... Mimo wszystko spróbuję znaleźć stadninę i spróbować zacząć jeździć. Nawet potajemnie! Ale... No właśnie "ale". Jazda konna to drogi sport. Mam jakieś swoje oszczędności, ale czy starczyłoby to na sprzęt jeździecki i zajęcia? Zostaje mi tylko jedno- czekać aż rodzice się zgodzą.
- Aniu, kolacja!- krzyczy mama z kuchni
- Idę, idę...- mamrotam pod nosem
Zasiadając przy stole nie mam ochoty na jedzenie. Sama nie wiem czemu. Jak się nad czymś głęboko zamyśle, to tak mam. Nie wiem czemu tak się dzieje. Taka już jestem.
- Nic nie zjesz? Specjalnie dla ciebie kupiłam ten twaróg. Wiem, że go lubisz...-powiedziała mama stojąca nade mną
- Dzisiaj na prawdę nie mam ochoty na jedzenie. Nie jestem głodna.- mówię
Gdy poszłam do pokoju po chwili przyszła mama z herbata owocową. Wzięłam ją i powiedziałam, że chcę być sama. I sama zostałam. Nadal wpatrywałam się w płatki śniegu sącząc herbatę.


Usiadłam na łóżku i momentalnie zasnęłam. Dobrze, że następnego ranka była sobota. To pomogło mi w pogrążeniu się w marzeniach...

Trzask! To drzwi od sypialni rodziców zamknęły się z hukiem. Słyszę krzyki dobiegające z przedpokoju. Są coraz głośniejsze i nie ustają. Nie mogę ich zrozumieć, słowa są niewyraźne. 
Siedząc przy biurku odwracam się, ponieważ drzwi się uchylają. Staje na równe nogi, a do pokoju wchodzi... FLUFFLE PUFF! Pojawia się tęcza, a on na nią wskakuje. Zaczyna biec. Rodzice wparowują do pokoju i zaczynają śpiewać: Pink fluffy unicorn dancing on rainbow...

-Co to było?!- myślę- Chyba nigdy w życiu nie miałam aż tak psychicznego snu!
Jest ranek. Jakaś piąta, szósta... Nie mam zamiaru spać, Przez uchylone drzwi od mojego pokoju wchodzi moja kotka, Ruby [czyt. Rubi] i zaczyna się łasić. To jej codzienny rytuał.
                                                                                                                                            ~Lemon Note

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz