Chłopaka bardzo zaciekawiło, zainteresowało i chciał jak najwięcej dowiedzieć się o olbrzymiej, tajemniczej krainie, która imponowała magicznymi i niesamowitymi stworzeniami, przepięknymi krajobrazami, bardzo bogatą i niezwykłą roślinnością błyszczącą się różnymi, kolorowymi kryształami, cudownymi zjawiskami, przedziwnymi przejściami, labiryntami, mostami, grotami oraz panoramami nie do opisania. Jeśli ktoś chciał poczuć tą atmosferę i czary panujące wokół musiałby sam zobaczyć to wszystko. Kiedy Jean powrócił na skraj brzozowego lasku z jednej strony odetchnął z ulgą, ale wiedział, że nie można tak tego zostawić i pozwolić, żeby ostatnie wydarzenia odeszły w niepamięć.
Szedł dość żwawym stronę w kierunku pastwiska, na którym pasły się konie. Był pewny, że jego dziadkowie się martwią i denerwują, dlaczego go tak długo nie ma i gdzie się podziewa. Podbiegł do dziadka, który właśnie wyciągał drewniane koryta i blaszane wiadra ze schowka przy domu.
- Jean, chodź tu - szybko ! Trzeba nakarmić i napoić konie. Od zachodniej strony łąki jest również zepsute ogrodzenie. Należy je szybko naprawić. No już, do roboty ! - powiedział dziadek.
- Nie martwił się dziadek razem z babcią o mnie ? - zapytał Jean.
- A niby czemu miałbym się o ciebie martwić ? - odrzekł dziadek.
- Przecież dość długo byłem w pobliskim lasku. - odpowiedział Jean.
- Co ty opowiadasz ? Minęło dopiero pięć minut. W jakim lasku ? - zdziwił się dziadek.
- A z resztą nieważne. - westchnął Jean.
- Oj ta twoja wyobraźnia... Dobrze, później porozmawiamy na ten temat. Teraz do pracy. - rzekł dziadek.
Jean miał bardzo dziwne myśli w głowie. - Co ? Jakie pięć minut ? Wydawało mi się, że nie było mnie przez jakieś kilka godzin. Może tylko coś mi się przewidziało. Coś czuję, że będę musiał sprawdzić i przebadać dokładnie, o co w tym wszystkim chodzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz