poniedziałek, 16 listopada 2015

Bieg Św. Huberta nad morzem 2015 - Relacja

W listopadzie, w Narodowe Święto Niepodległości, w dniu wolnym od szkoły i pracy miałem zaszczyt i okazję, żeby wybrać się na hubertusa nad morzem. Był to dopiero mój drugi hubertus, ale zapamiętam go na bardzo długo. Nie ubrałem białych bryczesów, ponieważ nadal były brudne po wielu próbach czyszczenia ( plamy po pierwszym hubertusie ). Na szczęście nie tylko ja nie przyjechałem w białych bryczesach. Zjawiło się wielu gości, jeźdźców i rodzin uczestników. Najpierw trzeba było wyczyścić swoje konie ( lepiej wcześniej, żeby później mieć więcej czasu na osiodłanie ), a ciekawscy i oglądający cały bieg z gonitwą czekali na rozpoczęcie siedząc w dużej i przytulnej restauracji z kominkiem i barem z napojami. Oczywiście przyjezdni byli zakwaterowani w swoich pokojach. Wszyscy wyczekiwali i wyczekiwali... W końcu całe wydarzenie zbliżało się nieubłaganie szybko. Zaczęto siodłać rumaki i przygotowywać bryczkę, która podczas biegu miała co jakiś czas towarzyszyć jeźdźcom. Przed wyjazdem nastąpiło przemówienie prezesa tamtejszego klubu jeździeckiego, a przy okazji przypomniał tradycję i historię Biegu Św. Huberta. Terenowe przeszkody, galopy w lesie, w jeziorze i na łące, słuchanie szumu morza, śpiewanie piosenek i główna atrakcja - pogoń za lisem. Przed pogonią każdy koń otrzymał flo :3 Ja siedziałem na grzbiecie mojej kochanej przyjaciółki - na klaczy La Krima. Nie udało nam się złapać lisa, ale i tak wykazała się szybkością i dzielnie się spisała.
 
 Po powrocie zorganizowano ognisko z herbatą, kiełbaskami, napojami i grillem. Ten hubertus był pełen wrażeń i dobrej zabawy. Zostanie w mojej pamięci na długo.
 
 
Jeśli chcecie zobaczyć filmiki z hubertusa nad morzem to koniecznie zajrzyjcie na profil Stadniny Koni Maciukiewicz na Facebooku, a ja żegnam i pozdrawiam. Już odliczam do następnej gonitwy ( Huh... ).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz