
Na przejażdżce konnej byli dwaj myśliwi. Przy okazji patrolowali okolicę. Na początku Impuls planował wziąć się za ucieczkę, ale zobaczył, że nie chcą mu zrobić krzywdy. Najpierw przywitał się z wierzchowcami myśliwych.
- Skąd ten młody koń się tu wziął ? - zapytał jeden.
- Nie mam pojęcia, ale czuję, że coś musiało się stać. - odezwał się drugi.
- Jest w bardzo dobrym stanie, więc pewnie nie przebywa długo sam na wolności. - stwierdził pierwszy.
- A może komuś po prostu uciekł ? Trzeba to sprawdzić. Możliwe, że ten koń należy do kogoś z wioski. - postanowił drugi.
Młody koń został dołączony do dwuosobowej grupy myśliwych i razem z nimi wybrał się do nieopodal leżącej wioski. Natomiast w stadninie panował wielki smutek, rozpacz i również złość.
- Panie Zbigniewie, czy Impuls jeszcze żyje ? - spytała mała Wiktoria.
- Nie chcę być pesymistą, ale nie ma go już trzy dni, a przeszukaliśmy cały pobliski las, tereny przy jeziorze i bagnach oraz wszystkie miejscowości znajdujące się w pobliżu. - wtrącił się pan Rafał.
- Jest jeszcze młody i szczerze obawiam się, że na wolności sam długo nie przetrwa. -powiedziała pani Alicja.
- Owszem, jest jeszcze młody i trochę nierozgarnięty, ale jest również bardzo silny, odważny, waleczny i wytrzymały, a dzięki temu myślę, że spokojnie sobie poradzi i uśmiechnie się do niego szczęście. - odrzekł pan Zbigniew.
Wierne oczekiwanie z ogromnym strachem i nadzieją cały czas istniały, a poszukiwania Impulsa nadal trwały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz