Pogoda była piękna. Słońce tak grzało, że każdy szukał zacienionego zakątku, żeby się ochłodzić. Impuls od wczesnego ranka rozpoczął dalszą podróż. Jednak zanim ruszył w drogę najadł się na łące i napoił przy pobliskim źródełku. Wiedział, że jeszcze nie jest aż tak daleko od stajni, ale nie wiedział jak wrócić. Teoretycznie mógłby wrócić tą drogą, którą tu dotarł, ale wtedy gnał przed siebie bez zastanowienia. Gdy przemierzał bezkresne stepy, a w oddali widział potężne, wysokie góry w pewnej chwili zorientował się, że ktoś go obserwuje.
Na przejażdżce konnej byli dwaj myśliwi. Przy okazji patrolowali okolicę. Na początku Impuls planował wziąć się za ucieczkę, ale zobaczył, że nie chcą mu zrobić krzywdy. Najpierw przywitał się z wierzchowcami myśliwych.
- Skąd ten młody koń się tu wziął ? - zapytał jeden.
- Nie mam pojęcia, ale czuję, że coś musiało się stać. - odezwał się drugi.
- Jest w bardzo dobrym stanie, więc pewnie nie przebywa długo sam na wolności. - stwierdził pierwszy.
- A może komuś po prostu uciekł ? Trzeba to sprawdzić. Możliwe, że ten koń należy do kogoś z wioski. - postanowił drugi.
Młody koń został dołączony do dwuosobowej grupy myśliwych i razem z nimi wybrał się do nieopodal leżącej wioski. Natomiast w stadninie panował wielki smutek, rozpacz i również złość.
- Panie Zbigniewie, czy Impuls jeszcze żyje ? - spytała mała Wiktoria.
- Nie chcę być pesymistą, ale nie ma go już trzy dni, a przeszukaliśmy cały pobliski las, tereny przy jeziorze i bagnach oraz wszystkie miejscowości znajdujące się w pobliżu. - wtrącił się pan Rafał.
- Jest jeszcze młody i szczerze obawiam się, że na wolności sam długo nie przetrwa. -powiedziała pani Alicja.
- Owszem, jest jeszcze młody i trochę nierozgarnięty, ale jest również bardzo silny, odważny, waleczny i wytrzymały, a dzięki temu myślę, że spokojnie sobie poradzi i uśmiechnie się do niego szczęście. - odrzekł pan Zbigniew.
Wierne oczekiwanie z ogromnym strachem i nadzieją cały czas istniały, a poszukiwania Impulsa nadal trwały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz