sobota, 2 stycznia 2016

Świąteczna przygoda ( cz. VIII )

W końcu nadszedł drugi dzień świąt. Żałowałem, że to jest już ostatni dzień, ponieważ bardzo lubię Boże Narodzenie, które w tym roku było dla mnie lepsze niż kiedykolwiek. Ucieszył mnie bardzo fakt, że wilkowi spodobał się mój prezent, ale chyba nikt się nie spodziewał, że prezentów będzie cała góra. Przecież ja przygotowałem tylko dwie paczki ! Tak czy siak ktoś musiał się dowiedzieć o tajemnych spotkaniach w lesie. Pozostawało tylko jedno pytanie : Kto ??? Obudziłem się dopiero o wpół do dziesiątej rano, a jak na mnie to o wiele za długo ( prawie codziennie budzę się o szóstej ). Chociaż z jednej strony byłem zmęczony po ostatnim wieczorze. Na początku trochę się nudziłem, więc postanowiłem porysować w moim zeszycie z rysunkami. Nie rysowałem długo, bo po dziesięciu minutach z kuchni dobiegł głos mojej mamy :
- Synku, chodź do kuchni na śniadanie.
- Dziękuję, nie jestem głodny. - odpowiedziałem.
- Dobrze. Skoro nie jesteś głodny to my z tatą sami zjemy omleta z malinami i truskawkami. - powiedziała mama.
Gdy usłyszałem o truskawkach i malinach ( moje ulubione owoce ) natychmiast zbiegłem po schodach i zapytałem :
- Są jeszcze te omlety ?
- Niestety skończyły się. - westchnął tata.
Byłem zawiedziony i zły na siebie, że od razu nie poszedłem do kuchni. No cóż, takie życie. Nie spodziewałem się jednak szczekania Cookiego po powrocie na górę. Kiedy spojrzałem na niego ze schodów zobaczyłem jak stoi przed nim talerz z omletem.
- Dzięki Cookie ! Jesteś najlepszym psem na świecie ! - ucieszyłem się i wziąłem talerz.
Po śniadaniu ubrałem się i wybrałem się na łyżwy z moim kolegą Dawidem. Często po szkole spotykam się z nim i jeździmy wspólnie na łyżwach, rolkach, rowerze, budujemy różne drewniane domki i inne konstrukcje, żartujemy... Jest to mój najlepszy przyjaciel ( oczywiście jako człowiek, bo jako zwierzę to Cookie i " Kieł " ). Dotarliśmy do lodowiska sprawnie. Ja mam swoje łyżwy, a Dawid zawsze wypożycza i wiele razy mówił, że chciałby dostać na święta, ale tak się nie działo. Jeździliśmy z innymi w kółko, a po chwili zaczęliśmy rozmawiać :
- Nie chce mi się wracać do szkoły po świętach. - powiedział Dawid.
- Ja mam tak samo. - zgodziłem się z nim.
- Z resztą prawie każdego dnia nie mam nic ciekawego do roboty. - rzekł Dawid.
- Akurat ja nie narzekam na nudę, bo codziennie chodzę do lasu. - odpowiedziałem.
- Po co ? - zdziwił się Dawid.
- Spotkać się z wilkiem. Zawsze zabieram ze sobą Cookiego. - odparłem.
Dawid przez chwilę się nie odzywał. W końcu powiedział :
- Nie wiedziałem, że jesteś taki dziwny.
- Mówię ci prawdę. - próbowałem go przekonać.
- Wiesz co, już odechciało mi się jeździć. - westchnął Dawid.
- Gdzie idziesz ? Nawet nie jesteśmy tu jeszcze 15 minut. - powiedziałem.
- Do domu. - rzekł, zdjął łyżwy i zniknął za drzwiami wejściowymi.
Moja radość i dobry humor minęły błyskawicznie. Może nie potrzebnie mu tak wcześnie mówiłem ? No to super...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz