czwartek, 31 grudnia 2015

Trochę statystyk za 2015 rok

Kończący się 2015 rok minął bardzo szybko, ale dla nas był udany i należy do jednego z najlepszych. Bardzo wiele się doświadczyło, przeżyło, a teraz miło się to wszystko wspomina. My przedstawimy wam dzisiaj aktywność czytelników, czyli statystyki. Natomiast trzeba przypomnieć, że blog powstał w czerwcu, więc nie opiszemy 12 miesięcy. Nie zapomnieliśmy o życzeniach, które znajdują się na forum razem z nowymi pytaniami.

..........................................................................................................................................
Stan na godzinę 18:46

NAJPOPULARNIEJSZE POSTY I ZAKŁADKI :

Posty :
1. " Hubertus 2015 - Relacja " - 51 wyświetleń
2. " Impuls - Od diabelskiego instynktu do światowego czempiona ( cz. V ) - 46 wyświetleń
3. " Egzotyczna wycieczka " - 42 wyświetlenia
Lęcia M. - 9 postów
Mix Mroku - 71 postów
razem - 80 postów  

Zakładki :
1. " Forum " - 100 wyświetleń
2. " O nas " - 86 wyświetleń
3. " Zwierzęta w naszym życiu... od strony jeździeckiej ",
" Wspólni przyjaciele " - 62 wyświetlenia

WYŚWIETLENIA WEDŁUG KRAJU :

Polska - 3043
Stany Zjednoczone - 212
Rosja - 67
Rumunia - 4
Niemcy - 3
Francja - 3
Ukraina - 2
Tajlandia - 1

KOMENTARZE - 14
GADŻET +1 ( Google+ ) - użyty 71 razy

.............................................................................................................................................

Dziękujemy wszystkim za aktywność na blogu, czytanie, obserwowanie i za samą obecność. Zobaczymy się ponownie w 2016 roku i mamy nadzieję, że blog zyska jeszcze większą popularność.  

środa, 30 grudnia 2015

Impuls - Od diabelskiego instynktu do światowego czempiona ( cz. VIII )

Wszyscy myśleli, że nastąpił już smutny koniec przygody z niezwykłym źrebakiem, który na początku był diabłem, ale pokazał, że potrafi dać dumę i wiele pochwał stadninie. Po zebraniu wszystkich szkółkowiczów z instruktorami i właścicielem trwały przygotowania do przyjazdu trenera francuskiej ekipy. Nikt nie chciał go w tej chwili gościć, ale niestety trzeba było. Natomiast waleczny konik, o którym cały czas rozmawiano i który nie zdawał sobie sprawy co się wokół niego dzieje wprost szalał na pastwisku. Biegał, skakał, hasał, kopał... Inaczej mówiąc był radosny i pełen energii. Trudno było sobie wyobrazić, że jego radość wkrótce minie. W kawiarni kucharki ciężko pracowały w kuchni od samego rana. Musiały przygotować wszystkie potrawy najlepiej jak potrafiły. W końcu francuski trener to były jeździec światowej klasy i teraz międzynarodowy trener. Nagle rozbrzmiało szczekanie psów, a na parkingu pojawił się samochód, z którego wysiadł trener. 
- Widzę, że jest to ładna i zadbana stadnina. - powiedział.
- Dzień dobry ! Zgadzam się w stu procentach. - poparł pan Zbigniew.
- Zapomniałem się przywitać. Nazywam się Vincent Sevoiue i jestem trenerem francuskiej drużyny narodowej w skokach. - przedstawił się trener.
- Ja też muszę się przedstawić. Nazywam się Zbigniew Nowak i jestem instruktorem w tej oto stadninie. - przedstawił się instruktor.
- Niedawno wysłałem list do właściciela stadniny. Mam nadzieję, że już doszedł. - odrzekł trener.
- Doszedł, doszedł... Wczoraj został przeczytany. - odpowiedział pan Zbigniew.
- Bardzo się ciesze. Chciałbym najpierw zobaczyć tego słynnego źrebaka. Czy mógłbym ? - powiedział trener.
- Oczywiście, że tak. Jest na pastwisku. Proszę za mną. - westchnął pan Zbigniew.
Gdy obaj panowie doszli do pastwiska byli zachwyceni.
- Widzę, że ma ogrom energii. - powiedział wpatrzony w źrebaka trener.
- Kiedyś był z niego diabeł wcielony. - uśmiechnął się instruktor.
- W liście napisałem, że jestem nim zainteresowany. Jak się nazywa ? - spytał się pan Sevoiue.
- Impuls. - odpowiedział instruktor.
- Inne konie również są piękne. - pochwalił trener.
- Wśród biegających koni znajduję się też gniada klacz - Euphoria. Jest matką Impulsa. - opowiedział pan Zbigniew.
- Wszystkie te konie są zachwycające. Teraz chciałbym porozmawiać z właścicielem. Gdzie on jest ? - zachwycił się i spytał trener.
- W kawiarni. Zapraszam. - rzekł pan Zbigniew.
Gdy weszli do środka to już na stołach znajdowała się zastawa i dodatki do dzisiejszego obiadu, a w " barku " czekały już desery owocowe z bitą śmietaną. Przy ostatnim stoliku, gdzie obok stała kanapa i pufy, a na górze znajdował się telewizor leżały ulotki, smycze i inne gadżety stadniny.
Zanosiło się na stresującą rozmowę, która nie miała być łatwa...

wtorek, 29 grudnia 2015

Świąteczna przygoda ( cz. VII )

Przygotowałem dla wilka wyjątkową niespodziankę. Pod ozdobionym świerkiem koło naszej leśnej bazy czekało na otworzenie mnóstwo paczek. Ja sam byłem zdziwiony, że było ich tam tak dużo, bo przygotowałem dla wilka tylko trzy prezenty. Przystąpiłem z wilkiem i Cookiem do rozpakowywania podarków. Zauważyłem również, że każdy prezent był podpisany i zostały one sprawiedliwie podzielone, ponieważ wszyscy trzej mieliśmy ich po tyle samo. Zastanawiało mnie tylko jedno : - Kto je tu przyniósł ? A jeśli ktoś odkrył całą tajemnicę ? Postanowiłem jednak, że będę martwił się tym później. " Kieł " był bardzo szczęśliwy i zadowolony z takiej niespodzianki. Ode mnie otrzymał sanki ( zawsze on albo Cookie leży na nich, a ja muszę je ciągnąć ), dużą gumową piłkę ( lubi się bawić piłkami, a zwłaszcza na wzgórzu ) i koc z poduszką ( do jego nowej budy ). Oprócz moich upominków cieszył się też z porządnej porcji soczystego mięsa ( pewnego razu, gdy byliśmy w bazie to zjadł labradorowi wszystkie jego smakołyki ) i ogromnych gałęzi ( jak jest w lesie bez nas to często swoje znaleziska chowa w " schronie ", który buduje na naszej " posesji " - w różnych miejscach ). Natomiast pies schował swoje prezenty w budzie i wyglądało na to, że teraz nie będzie ich otwierał. Ja zrobiłem podobnie jak on i swoje prezenty zaniosłem na podwórko przed domem do " śnieżnej groty ", którą zbudowałem razem z Cookiem na początku tego miesiąca.
 
Niedługo święta się niestety skończą, ale mam jeszcze plany na ostatni dzień świąt, który mam zamiar spędzić z " Kłem " i Cookiem, nie tylko w lesie. Można wybrać się nad jezioro, na łąkę i bagna, zjeżdżać na sankach, bawić się w śniegu... Pomysłów jest bardzo dużo. Tegoroczne Boże Narodzenie jest najlepsze, odkąd pamiętam. Tradycje, a zarazem nowości. Wygląda na to, że nie będę się nudził.

poniedziałek, 28 grudnia 2015

Relacja z treningu naszych psów już w ciągu najbliższych dni !

Witamy was serdecznie !

Mamy nadzieję, że tegoroczne święta spędziliście w miłej i rodzinnej atmosferze, dostaliście wymarzone prezenty i dzieliliście się z innymi radością i szczęściem. Dla nas dzisiejszy mijający dzień był aktywny i wesoły. Bawiliśmy się i trenowaliśmy z naszymi psimi ulubieńcami. Przy okazji nasi dzielni zwierzęcy przyjaciele pobili swoje rekordy i byli chętni do zabawy. Otrzymali również bożonarodzeniowy prezent. Jutro lub pojutrze na blogu pojawi się relacja z treningu. Mamy zamiar także niedługo stworzyć nasz kanał na Youtube " Zwierzęta w naszym życiu... ", gdzie będą dostępne filmiki z treningów psów i nie tylko. Więcej o kanale będzie jutro na forum i zachęcamy do przeczytania dzisiejszego pytania. Do zobaczenia !!!

Współtwórcy

niedziela, 27 grudnia 2015

Raport ze świątecznych dni

24 - 26 grudnia
 CZWARTEK ( Wigilia )
Gdy się obudziłem było jeszcze ciemno, ale nie miałem zamiaru dłużej spać, ponieważ była już godzina po 7:30 ( nie jestem śpiochem ). Cieszyło mnie, że dzisiaj jest Wigilia. Musiałem na ten jeden dzień czekać cały rok. Nie zależało mi na prezentach tak bardzo jak innym. Lubię Boże Narodzenie za to, że można spotkać się przy stole z cała rodziną, zjeść smaczne, tradycyjne, staropolskie i domowe potrawy, pomagać w ubieraniu choinki i pieczeniu ciast. Szkoda tylko, że nie było śniegu ( i nadal niestety nie ma ), ale podobno ma spaść w Sylwestra, więc miałem jakieś pocieszenie. Natomiast byłem ciekawy jaki prezent znajdę pod choinką. Z resztą i tak nie liczyłem na coś wielkiego. W tym roku sam nie wiedziałem co chce dostać. Objechałem całe moje miasteczko na rolkach. Nie jadłem obiadu, bo przecież wiedziałem, że najem się wieczorem. Kolacja wigilijna miała się odbyć w tym roku u mojego wujka i cioci na wsi po raz pierwszy, bo co roku odbywała się u moich dziadków. U wujka mieszkają również nasze kochane psy i moja młodsza kuzynka. Pod choinką znalazłem dużo ubrań ( koszulki były spoko ), słodyczy ( nie zostałem " pumbalistą " ), dostałem również słownik historyczny od babci ( jej... ), a od mamy " Zniszcz ten dziennik " ( ale ekstra ! ). Oprócz wymienionych rzeczy otrzymałem też fistaszki i owoce :3 Wieczorem oglądałem Kevina i Alicję w krainie czarów.

PIĄTEK ( 1. dzień świąt )

Wstałem rano i znowu ciemno i dla mnie późno. Oglądałem telewizję, a moja mama jeszcze spała. Rzucałem później czekoladą i winogronami do celu ( niszczyłem dziennik ). Dzisiaj obiad był u moich dziadków. Przed obiadem zostałem zmuszony do pójścia do kościoła. Moja mama wybrała się ze mną. Po przyjściu do domu wsiadłem na rower i pojechałem po prezent dla psiaków. Tylko dwa małe spożywczaki były otwarte, ale i tak nic nie kupiłem ( prawie wszystkie półki w sklepie były puste ). Postanowiłem, że kupię upominek jutro lub pojutrze. Po powrocie czekaliśmy u dziadków na przyjazd gości, bo miały się zjawić moje trzy kuzynki ( w tym Lena ), wujek i ciocia. Starsza kuzynka ( siostra Leny - Pola ) przyjechała w piżamie, a tak naprawdę w przebraniu lemura. Ja razem z Leną przystąpiliśmy do dalszego niszczenia dziennika ( Huh... ). Później gadaliśmy, rysowaliśmy, ale byliśmy trochę źli na dorosłych, bo chcieliśmy pojechać do psów, a zwłaszcza do Kła, żeby pobawić się z nimi i potrenować. Odpowiedz była taka : Będziecie biegać z Kłem dopiero w poniedziałek ! Mówi się trudno. Wieczorem poszedłem na spacer z mamą po miasteczku. Przy okazji dostałem od Leny w prezencie owoce i latarkę ( zawsze się przyda ). Powiedziałem, że dostanie ode mnie prezent w poniedziałek.

SOBOTA ( 2. dzień świąt )

 Już od rana nie mogłem się doczekać kiedy zobaczę się z psami. Lena pewnie nie mogła się doczekać tak samo. Po porannej wizycie w kościele czytałem w moim pokoju nową lekturę szkolną. Nie najlepsza, ale też nie najgorsza. Dzisiaj już więcej sklepów było otwartych, więc potem pojechałem po podarki dla Karola, Karoliny i Kła. Wybór był trochę słaby, więc kupiłem tylko ulubione mięsne sprężynki Kła " Rodeo " ( z Pedigree ) i kiełbasę dla psów z drobiem ( mmm... pyszności XD ). Tak sobie pomyślałem : - Dokupię jutro. Tym razem obiad był u mnie w domu, na którym byli jak zawsze dziadkowie. Tego dnia obejrzałem wiele świątecznych filmów. Trzeba przyznać, że przez cały dzień się nie nudziłem.

Autor : Mix Mroku
Seria " Kartki z kalendarza "

sobota, 26 grudnia 2015

Koń Achałtekiński

Koń Achałtekiński
Rasa Starożytna - Turkmenistan - Rzadka

Wysokość : 144 - 162 cm
Maść : różna, od bułanej z charakterystycznym połyskiem do karej, gniadej, kremowej lub siwej
Użytkowość : jazda wierzchem, wyścigi, rajdy wytrzymałościowe, pokazy, ujeżdżenie, skoki 

Koń Achałtekiński to jedna z najstarszych, najważniejszych i najczystszych ze wszystkich żyjących ras koni, a jednocześnie mało znana. Odegrała ogromną rolę nie tylko w rozwoju innych lekkich ras koni, od koni arabskich po konie pełnej krwi angielskiej, ale także pod względem kulturowym i historycznym. Rasa achałtekińska wywodzi się od starożytnych koni turkmeńskich, obecnie wymarłych, najznamienitszych wierzchowców czasów prehistorycznych i starożytnych. Konie te zamieszkiwały rozległe rejony historycznej krainy Turkiestanu, rozciągającej się przez całą Azję Środkową od pustyni Gobi na wschodzie do Morza Kaspijskiego na zachodzie oraz od Syberii na północy do Iranu, Afganistanu i Pakistanu na południu. Obszar ten uznaje się za kolebkę ras końskich i ojczyznę pierwszych koni domowych. Lokalne plemiona prowadziły tu zarówno selektywną, jak i masową hodowlę tych zwinnych koni, przykładając szczególną wagę do ich najważniejszych cech charakterystycznych - szybkości, wzrostu i wytrzymałości, które udało się im zachować aż do dzisiaj. Konie Achałtekińskie różniły się od niewielkich, krępych koni stepowych, do jakich należały m. in. konie mongolskie, i znacznie przewyższały je pod względem jakości. Wysokie, szybkie konie turkmeńskie wykazują znaczne podobieństwo fizyczne do hipotetycznego konia typu III, od którego najprawdopodobniej się wywodzą. Ze względu na swoją szybkość i wytrwałość były rasą bardzo pożądaną w starożytnym świecie, gdyż dawały istotną przewagę wojowniczym nomadom zamieszkującym rozległe stepy. Podróżując wraz z ludami koczowniczymi, rasa achałtekińska docierała na coraz odleglejsze obszary, a wieść o jej niezwykłych zaletach szybko rozprzestrzeniała się wśród kolejnych plemion.

To jedna z najstarszych ras koni, która przetrwała do dzisiaj. Te konie są bardzo silne, odporne i wytrzymałe. Nadal są dość mało znane, ale to wkrótce powinno się zmienić.

Seria " Zagadki, tajemnice i ciekawostki - historia ras koni "

Symbole Bożego Narodzenia

Większość symboli Bożego Narodzenia ma swoje źródło w wierzeniach pogańskich. Choinka była od wieków podczas przeróżnych świąt obwieszana świecidełkami. Ostrokrzew służył Celtom do obłaskawiania chochlików, a jemioła do praktyk okulistycznych. W Polsce w większości rodzin jest obchodzone jako święto gromadzące wielu krewnych. Typowymi atrybutami są :
- opłatek
- kolędy
- choinka, a często i szopka bożonarodzeniowa
- prezenty
- postać obdarowująca dzieci i dorosłych prezentami : zazwyczaj rolę te pełni fikcyjny Święty Mikołaj, ( którego pierwowzorem była jednak autentyczna postać ), ale w zależności od regionu może być to : Dzieciątko ( Górny Śląsk ), Aniołek ( Galicja i Śląsk Cieszyński ) lub Gwiazdor ( Wielkopolska, Kujawy, Pomorze ). Wśród Polaków na Kresach Wschodnich może być to także Dziadek Mróz.
- ( pierwsza ) gwiazdka
- karp
- makówki
- barszcz z uszkami
- pierogi z kapustą i grzybami
- piernik
- kutia
- moczka
- kompot z suszonych owoców ( śliwki, jabłka, gruszki )
- makiełki
Jest jeszcze wiele innych symboli, które przypominają o wyjątkowości i magii tego ważnego i radosnego święta. Cały rok na Wigilię najbardziej oczekują dzieci, bo wtedy pod ozdobioną i kolorową choinką czekają prezenty, podarki i upominki. Natomiast tradycyjne, staropolskie i domowe jedzenie również przyciąga jak magnes. Bardzo kuszący jest zapach ciast, pierniczków i barszczu. Fajnie jest codziennie budzić się rano, gdy cały dom jest przystrojony i rozchodzi się piękny i intensywny świerkowy lub jodłowy zapach. Boże Narodzenie to również wspaniała okazja, żeby spotkać się z przyjaciółmi i rodziną, bo nie wszystkich widujemy na co dzień. Można spokojnie porozmawiać, pośmiać się, pożartować, dzielić się przeżyciami i opowiadać sobie nawzajem ciekawe historie. Jest to niezwykły i rodzinny czas, który zawsze będzie sprawiał mnóstwo radości. 

czwartek, 24 grudnia 2015

Świąteczna przygoda ( cz. VI )

Kolejne dni mijały i mijały. Regularnie odwiedzałem wilka razem z moim psem Cookiem. Już się przyzwyczaiłem do leśnych wędrówek. Z resztą bardzo je lubiłem. W szkole nie najgorzej, nie najlepiej, czyli w normie. Natomiast czasem rodzice mieli do mnie pretensje, że zbyt późno wracam do domu. Jak obiecałem labradorowi i " Kłu " zbudowałem obok naszej " bazy " dużą i przytulną budę. Chociaż nie wiem czy można tak to nazwać, ale trochę podobne. Każdego wieczoru przed pójściem spać myślałem :
- Na szczęście już coraz bliżej do świąt, a tym samym do przerwy świątecznej od szkoły.
Wspólnie z wilkiem ja i Cookie często chodziliśmy na pobliskie wzgórze. Najczęściej na zachód słońca, ale również rzucaliśmy się śnieżkami i robiliśmy anioły ( tak naprawdę bardziej ja ). Kilka dni temu tata stawiał w naszym domu choinkę, a później wszyscy razem ubieraliśmy. Co roku wieszamy oprócz bombek, światełek i łańcuchów cukierki i psie ciasteczka dla psiego członka rodziny, który codziennie brał po jednym i zjadał. Podwórko i balkon był ozdobiony różnymi kolorowymi i pięknymi światełkami. Gdy każdego dnia wstaję z łóżka w grudniu to podbiegam od razu do okna i oglądam cała iluminację. Poprosiłem tatę, żeby zawiesił światełka również na mojej i Cookiego " grocie śnieżnej, którą zbudowaliśmy w tym dniu co pierwszy raz zobaczyłem wilka. 
Uwielbiam Wigilię i zawsze będę ją uwielbiał. Bardzo chętnie pomagam przy nakryciu stołu, pieczeniu ciast, przygotowywaniu potraw i robieniu dekoracji i stroików bożonarodzeniowych. Każdemu mogę ubrać choinkę jeśli mnie poprosi. Co roku przy śpiewaniu kolęd wszyscy się uśmiechają, Cookiego czasem denerwuje głośne śpiewanie i szczeka, a ja mam ubaw. Jednak w tym roku nie mogłem zapomnieć o moim nowym wilczym przyjacielu. Przygotowałem dla niego coś specjalnego...

Ciasteczka bałwanki

Roztapiające się bałwanki są ciasteczkowym hitem zimowym ! Proste ciastka maślane udekorowane przy pomocy pianek marshmallows i lukru królewskiego. Ich dekorowanie to znakomita zabawa dla całej rodziny.
Składniki na 35 ciastek ( o średnicy 8 cm ) :
CIASTO :
- 290 g zimnego masła
- 1/2 - 3/4 szklanki cukru pudru
- 1 duże jajko
- 2 i 1/2 szklanki mąki pszennej
- 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
- szczypta soli
LUKIER KRÓLEWSKI :
- 2 białka
- 2 szklanki cukru pudru
PONADTO :
- pianki marshmallows do dekoracji
Wykonanie ciasta i ciasteczek :
Wszystkie składniki wrzucić do malaksera i miksować aż do powstania zwartej, gładkiej masy. Można je również umieścić w misce, posiekać szybko nożem i krótko wyrobić, do połączenia. Z ciasta uformować kulę, owinąć folią spożywczą, spłaszczyć i chłodzić w lodówce przez godzinę. Po schłodzeniu rozwałkować na grubość około 3 mm, podsypując delikatnie mąką. Wykrawać okrągłe kształty. Układać na papierze do pieczenia lub macie teflonowej, zachowując nieduże odstępy. Piec w temperaturze 180 stopni około 15 minut, do lekkiego zezłocenia. Wystudzić na kratce. Upieczone ciasteczka udekorować : pianki marshmallows przykleić na lukier królewski, lukrem namalować na ciasteczkach resztę dekoracji.
Wykonanie lukru :
W misie miksera rozetrzeć białka z cukrem pudrem na gładką masę. Jeśli lukier będzie zbyt rzadki, dodać więcej cukru pudru. Jeśli będzie zbyt gęsty - odrobinę wody. Przełożyć do rękawa cukierniczego z odciętą końcówką i delikatnie płynnym strumieniem wyciskać na ciastka.
Te ciasteczka dosłownie są hitem. Zwłaszcza na Boże Narodzenie. Największą przyjemność sprawia ich dekorowanie i pieczenie. Wyglądają pięknie i zimowo. Ach żal je zjadać...

Seria " Kulinarna magia "

Wigilia Bożego Narodzenia

Cześć wszystkim!
Powracam tak po latach i przypominam aby czas wigilijny i świąteczny spędzić w gronie rodzinnym. Mam nadzieję, że również i wy odwiedzacie swoich dziadków, wujków i ciocie, których widzicie bardzo rzadko- to bardzo ważne aby więzy rodzinne zacieśniać (powiedział Yoda Mistrz) i skosztować jak najwięcej potraw przygotowanych przez nas.
Treba też pamiętać, że trochę przytyjemy i już teraz TRZEBA kupić karnet na siłkę, bo... Bo chyba nikt nie chce być pumbalistą?
Wesołych świąt, szczęśliwego Nowego Roku i hajsu na karnet na siłkę,
życzy Lęcia :)

środa, 23 grudnia 2015

Impuls - Od diabelskiego instynktu do światowego czempiona ( cz. VII )

Wszyscy byli bardzo dumni z występu Kuby na ostatnich zawodach, bo zajął pierwsze miejsce, ale z Impulsa również, ponieważ waleczny źrebak zadziwił, zainteresował i popisał się swoim pokazem. Gdy skończyły się weekendowe jazdy w stadninie pan Zbigniew wypuszczał wszystkie konie na pastwisko. W boksie został tylko mały rumak. Instruktor założył mu świeżo wyczyszczony kantar, wziął go na uwiąz i zanim wypuścił małego skoczka na " zielone i bezkresne pola " powiedział do niego następująco :
- Mój mały przyjacielu. Na początku był z ciebie taki szatan i diabeł, że nikt nie zdołał cię opanować. Pewnie byłeś dumny z tego, że jesteś niepowstrzymany. Nawet jak zaczynałeś się powoli oswajać i uspokajać to i tak wiele osób nie miało do ciebie zaufania. Źle postąpiłeś uciekając ze stadniny. Natomiast pokazałeś i udowodniłeś każdemu, że wyrośnie z ciebie wspaniały towarzysz, przyjaciel i nawet sportowiec. Osiągnąłeś zaufanie, a wkrótce będziesz reprezentował swoją ojczyznę i zdobywał dla niej nagrody i pochwały.
Po tej wypowiedzi stuknął się pyskiem z panem Zbigniewem i ruszył przed siebie. Następnego dnia do instruktora przyszedł list zaadresowany na Stadninę Koni Moza. Przeczytał w nim bardzo niepokojącą i smutną wiadomość.
Natychmiast zadzwonił do właściciela stadniny i pozostałych instruktorów, a ci poinformowali wszystkich szkółkowiczów, żeby jak najszybciej zjawili się w stajni. Najmłodsi spodziewali się, że zostanie zorganizowana dodatkowa jazda, ale zawiedli się. W liście było napisane, że Impuls ma zostać sprzedany do certyfikowanej sportowej stadniny za granicę, a jeśli właściciel się nie zgodzi to stadnina otrzyma wysoką karę i ograniczenia. List podpisał trener narodowej francuskiej ekipy jeźdźców w skokach przez przeszkody. Radość minęła, a rozpoczęły się kolejne obawy. Niektórzy myśleli, że to już koniec przygody z Impulsem.

poniedziałek, 21 grudnia 2015

Życzenia bożonarodzeniowe

Drodzy czytelnicy !

Z okazji zbliżających się świąt Bożego Narodzenia życzymy Wam dużo zdrowia, mnóstwo szczęścia, wiele radości i pomyślności, wspaniałych prezentów pod choinką, spędzenia tego czasu w gronie znajomych i wśród przyjaciół w miłej atmosferze oraz niezapomnianych chwil. Życzymy również szczęśliwego nowego roku, samych przyjemności przy przygotowywaniu różnych ciast i potraw i ubieraniu choinki i wesołego śpiewania kolęd. My odwiedzimy w Wigilię i pierwszy dzień świąt nasze psy na wsi. Czekają nas świąteczne treningi, spacery i zabawy. Was też zachęcamy do spędzenia czasu również z pupilami. Wszystkiego dobrego !

 Lęcia M.
Mix Mroku

niedziela, 20 grudnia 2015

Świąteczna przygoda ( cz. V )

Naprawdę po raz kolejny miałem ogromnego stracha. Od tamtej pory czułem się całkowicie bezpieczny. Dumnie chodziłem po leśnych ośnieżonych drogach z wilczym i psim towarzyszem. Po spotkaniu z dzikami miałem w głowie zaplanowaną... naszą wspólną siedzibę. Te wszystkie przedmioty, które wziąłem z domu po szkole okazały się bardzo przydatne. Rozpoczęliśmy budowę szałasu. Chociaż niektórzy pewnie nazwaliby to drewnianym domkiem lub chatką. Cookie z " Kłem przynosili najgrubsze i najmocniejsze gałęzie, a ja zajmowałem się całą konstrukcją. Dach był zrobiony z gałęzi, siana i desek, które znalazłem na podwórku przy altanie w ogrodzie, a ściany z listew, kory i również gałęzi. Oczywiście użyłem trochę sznura i taśmy. Teraz mieliśmy nasze leśne i tajne schronienie. Zbudowaliśmy też ogrodzenie z czerni, które ośnieżone leżały przy skupie drewna. Dzięki temu żadne dzikie zwierzę nie zniszczy nigdy całej " posesji ". Nie zapomniałem o moich towarzyszach i postanowiłem, że następnego dnia zrobimy coś podobnego do dużej budy. Spędziliśmy tam trochę czasu. Jednak straciłem poczucie czasu, bo jak spojrzałem na zegarek to wskazywał już 17:30, a trwa zima i zaczynało się ściemniać. Na stole w kuchni w domu została latarka, którą zapomniałem włożyć do kieszeni. Na szczęście wilk znał doskonale pobliskie drogi i szlaki, więc wiedział jak wyjść z lasu i trafić do miasteczka.
Najpierw poprowadził mnie i Cookiego na pobliskie wzgórze, z którego zawsze można było zobaczyć całą okolicę. W każde wakacje często tu przychodziłem. Ujrzałem pięknie oświetlone miasteczko. Byłem już blisko celu. Wydawało mi się, że to niemożliwe tak chodzić z wilkiem po lesie jak gdyby nigdy nic. Wiedziałem, że te święta będą magiczne, choć wiedziałem również, że nikt tego nie zrozumie, więc nic nikomu nie zdradziłem i tego nie zrobię.

sobota, 19 grudnia 2015

Tradycja ubierania świątecznego drzewka - choinki ( cz. II )

Dziś dalszy ciąg o choince, a w następnym poście o symbolach Bożego Narodzenia. Również o tych zwierzęcych : )
....................................................................................................................................
Dawniej na wsiach przyniesienie choinki do domu miało cechy kradzieży obrzędowej. Gospodarz rankiem w Wigilię udawał się do lasu, a wyniesiona z niego choinka czy gałęzie " ukradzione " innemu światu, za jaki postrzegany był las, miały przynieść złodziejowi szczęście. Tradycja przynoszenia żywego drzewa do domu być może ma swe korzenie w praktykowanym dawniej stawianiu w czasie adwentu przystrojonego drzewka w przedsionku kościoła.
 
Dawnymi tradycyjnymi zdobieniami choinkowymi były ciastka, pierniczki ( wypiekane często w kształcie serc ), orzechy, małe, czerwone tzw. rajskie jabłuszka, własnoręcznie wykonywane w czasie adwentu ozdoby z bibuły, kolorowych papierów, piórek, wydmuszek, słomy i źdźbeł traw, kłosów zbóż itp. Na gałązkach w wieczór wigilijny zapalano świeczki i tzw. zimne ognie. Współcześnie, w zależności od kraju, ubiera się je nieco inaczej. Dekoruje się choinkę bombkami, cukierkami, papierowymi ozdobami ( jak dawniej ), srebrnymi i złotymi włosami anielskimi. W większości krajów drzewko ubiera wspólnie cała rodzina w dzień wigilijny. W krajach znajdujących się pod wpływem tradycji angielskiej i amerykańskiej drzewko ubiera się wcześniej.

Zimowe babeczki z miodem i żurawiną

Mięciutkie zimowe babeczki. Z miodem, melasą, cynamonem i soczystą suszoną żurawiną. Pieczone w przesłodkich foremkach do minibabeczek. Z najlepszą glazurą czekoladowo-miodową. Uwaga : 
uzależniają !
SKŁADNIKI NA 16 BABECZEK :
- 1 i 1/2 szklanki mąki tortowej
- 150 g masła
- 1/4 szklanki jasnego brązowego cukru
- 3 jajka
- 1/4 szklanki płynnego miodu
- 1/4 szklanki melasy
- 1/4 szklanki mleka
- 1 łyżeczka cynamonu
- 1 łyżeczka sody oczyszczonej
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 150 g suszonej żurawiny
GLAZURA MIODOWO-CZEKOLADOWA :
- 60 g posiekanej gorzkiej czekolady
- 3 łyżki miodu
- 1 łyżka wody
Wykonanie ciasta :
Wszystkie składniki powinny mieć temperaturę pokojową. Mąkę przesiać z sodą oczyszczoną, proszkiem do pieczenia i cynamonem, odstawić. W misie miksera utrzeć masło i cukier na lekką i puszystą masę. Dodawać jajka, jedno po drugim, miksując dokładnie po każdym dodaniu, do połączenia się składników. Dodać miód i melasę, zmiksować ( masa może się wydawać lekko zwarzona, ale nie ma to wpływu na wypiek ). Do zmiksowanej masy wsypać przesiane suche składniki, dokładnie wymieszać szpatułką, dolewając stopniowo mleko. Ciasto powinno być gładkie, a składniki dobrze połączone. Na koniec dodać suszoną żurawinę i wymieszać. Ciasto przelać do foremek na małe babeczki, napełniając je do 3/4 wysokości. Piec w temperaturze 160 stopni przez 25-30 minut lub do suchego patyczka. Wyjąć, wystudzić na kratce. Udekorować glazurą.
Wykonanie glazury :
W małym garnuszku połączyć wodę z miodem, podgrzać do wrzenia, zdjąć z palnika. Dodać posiekaną czekoladę, odstawić na dwie minuty, następnie mieszać do połączenia i otrzymania gładkiej masy.
 s
Wspaniały słodki przysmak, który może zagościć i królować wśród waszych świątecznych deserów i ciast. Następny przepis idealny dla najmłodszych czytelników. Oglądajcie koniecznie !

wtorek, 15 grudnia 2015

Świąteczna przygoda ( cz. IV )

Niestety nadszedł poniedziałek. Znowu pisanie, kartkówki, sprawdziany i prace, ale mam duże pocieszenie. Po szkole od razu odnoszę plecak do domu, biorę Cookiego i sanki i ruszam w las. Nie mogłem przestać myśleć o ostatnich wydarzeniach z wilkiem. Po chwili moje zamyślenie przerwała nauczycielka polskiego :
- Halo ! Zrobiliśmy już pięć zadań, a ty nawet nie otworzyłeś ćwiczeń. Co się z tobą dzieje ? - powiedziała zmartwiona.
- Bez obaw proszę pani. Już robię. - odpowiedziałem.
- Masz zamiar zrobić w pięć minut ? Tyle zostało do końca lekcji. Rób z nami kolejne, a tamte zrobisz w domu. Wstawiam ci też jedynkę i uwagę. - odrzekła zła nauczycielka.
- Bardzo proszę nie wstawiać tej jedynki i uwagi. Nie słyszałem, że trzeba otworzyć ćwiczenia. - powiedziałem z obawą.
- Coś nie wierzę, że mówisz prawdę. Musisz teraz ciężej pracować i tyle. - zakończyła rozmowę nauczycielka.
To nie był dla mnie udany dzień w szkole. Nie przejmowałem się jednak bardzo tą jedynką, bo dopiero pierwsza, a poza tym lekcje się kończyły, a to oznaczało odwiedzenie leśnego przyjaciela. Prawie całą drogę ze szkoły do domu przebyłem biegiem. Cieszyłem się, bo jak wchodziłem do domu to okazało się, że moi rodzice są w pracy. Przynajmniej nic nie podejrzewaliby. Zostawiłem plecak w salonie na kanapie, wyciągnąłem z szuflady taśmę, długi sznur i nożyczki, a z kuchni pożyczyłem scyzoryk. Na podwórku leżały sanki, a pies w naszej grocie śnieżnej zbudowanej w sobotę. Naprzeciwko mnie i labradora na leśnej drodze stał już biały wilk. Przez pierwszą chwilę tylko się wpatrywał, żeby po chwili rzucić się... na sanki. Usiadł na nich i pewnie czuł się jak na tronie. Czułem się tak samo jak niedawno, kiedy to Cookie siedział tak samo. Pomyślałem, że chyba niedługo przestanę brać ze sobą sanki do lasu.
Na moich oczach ukazało się stado dzików z małymi. Małe dziczki wyglądały przyjaźnie, a te dorosłe nie za bardzo. Jeden zaczął biec w moją stronę i każdy po kolei. Zacząłem uciekać i biec ile miałem sił w nogach. Niefortunnie poślizgnąłem się na oblodzonej kałuży. Myślałem już o pożegnaniu się z tym światem, ponieważ nigdzie nie widziałem Cookiego i " Kła ". Pewnie jako pierwsi zostali dorwani. Nagle wyskoczył wilk i rzucił się na największego dzika. Szczerzył swoje ostre kły, a oczy miał całe czerwone ze wściekłości. Natomiast dzikie świnie miały przewagę. Na szczęście nie na długo, bo do walki włączył się również Cookie. Pomógł swojemu wilczemu towarzyszowi i wygnali stado daleko, daleko... W tamtym momencie cieszyłem się, że mam taką ochronę i towarzystwo... 

sobota, 12 grudnia 2015

Koń Huculski

Koń Huculski
Rasa Starożytna - Polska, Rumunia, Czechy, Słowacja - Powszechna

Wysokość : do 142 cm
Maść : kasztanowata, gniada, myszata lub kara, często z pręgą na grzbiecie i czarnymi poprzecznymi prążkami na kończynach
Użytkowość : jazda wierzchem, lekkie prace pociągowe  

Karpaty, największy łańcuch górski naszego kontynentu, ciągnący się łukiem przez tereny środkowej i wschodniej Europy, są ojczyzną wysoko cenionego konia huculskiego, zwanego również kucem karpackim. To tu, wśród postrzępionych szczytów i głębokich dolin osiedliły się te charakterystyczne małe konie, bezpośredni potomkowie dzikich tarpanów. W Karpatach leżą granice kilku państw : Rumunii, Czech, Polski, Węgier, Ukrainy, Serbii i Słowacji. Wiele z nich przypisuje sobie status kolebki rasy huculskiej, część też prowadzi hodowlę tych wyjątkowo wytrwałych kuców. Nazwa rasy huculskiej wywodzi się od Hucułów, starej ukraińskiej kultury góralskiej, silnie związanej z końmi. Konie Huculskie pojawiły się w tych rejonach jednak na długo przed swoimi imiennikami; były hodowane przez górskie plemiona Daków, które wykorzystywały te wytrwałe, silne zwierzęta w codziennym życiu, do celów transportowych, jucznych i wojennych. Choć hucuły były i są przystosowane do jazdy wierzchem, w dawnych czasach używano ich przede wszystkim jako koni pociągowych. Doskonale radziły sobie także na niedostępnych górskich ścieżkach, na które nie były w stanie dotrzeć inne konie. Płaskorzeźby przedstawiające kuce podobne do koni huculskich - nieróżniące się zbytnio pokrojem od współczesnych przedstawicieli tej rasy - zachowały się na rzymskich pomnikach przedstawiających bitwy Rzymian toczone z Dakami. Utrzymaniu czystości genetycznej koni huculskich sprzyjało nieprzyjazne i niedostępne górskie otoczenie. Uznaje się, że te wysoko cenione konie wywodzą się bezpośrednio od tarpana ( początkowo nawet określano je mianem " górskich tarpanów " ), a także krzyżówek z końmi orientalnymi, mongolskimi, przybyłymi na te tereny wraz z koczownikami z Azji Środkowej, a być może także z końmi Przewalskiego.
 ..............................................................................................
Uwielbiane przez wiele osób hucuły są bardzo cenionymi końmi. Są przyjacielskie, towarzyskie i wpłynęły na inne europejskie rasy koni. Do zobaczenia w Azji... 

Seria " Zagadki, tajemnice i ciekawostki - historia ras koni " 

piątek, 11 grudnia 2015

W najbliższym czasie post z jarmarku świątecznego i treningu z psami !

Mamy przyjemność poinformować wszystkich czytelników, że przed Wigilią na blogu pojawi się relacja z grudniowego treningu naszych psów i ze świątecznego jarmarku połączonego z festiwalem kulinarnym. W ten weekend powinien już się pojawić jeden z postów. Fajnie byłoby gdyby spadł szybko pierwszy śnieg, ponieważ wtedy zaprezentujemy zdjęcia psów w zimowej scenerii, ale to niestety nie zależy od nas.


                                                                                                                                       Zespół Bloga

czwartek, 10 grudnia 2015

Tradycja ubierania świątecznego drzewka - choinki ( cz. I )

Boże Narodzenie bez choinki nie jest Bożym Narodzeniem. Dzisiaj opowiemy skąd wzięła się tradycja ubierania świątecznego drzewka i co symbolizuje. O choince są dwie części.
..............................................................................................................................
W wielu kulturach drzewo, zwłaszcza iglaste jest uważane za symbol życia i odradzania się, trwania i płodności. Jako drzewko bożonarodzeniowe pojawiło się w XVI wieku. Tradycja choinek narodziła się w " Alzacji ", gdzie wstawiano drzewka i ubierano je ozdobami z papieru i jabłkami ( nawiązanie do rajskiego drzewa ). W krajach Europy Północnej i Środkowej choinkę rozpowszechnił Kościół Katolicki. W XIX wieku choinka została spopularyzowana w Anglii i Francji, a potem w krajach Europy Południowej. Stała się w Europie najbardziej rozpoznawanym symbolem świąt Bożego Narodzenia. Do Polski przenieśli ją niemieccy protestanci na przełomie XVIII i XIX wieku ( w okresie zaborów ) i początkowo spotykana była jedynie w miastach.
 
Stamtąd dopiero zwyczaj ten przeniósł się na wieś, w większości wybierając tradycyjną polską ozdobę, jaką była podłaźniczka czy jemioła oraz zastępując znacznie starszy, słowiański zwyczaj dekorowania snopu zboża, zwanego Diduchem.

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Świąteczna przygoda ( cz. III )

Cały czas byłem w stresie i wielkiej obawie, że mój psi towarzysz już nie wróci. Zauważyłem jednak coś białego w kształcie ogona. Wiedziałem, że to ten sam wilk, którego wcześniej spotkałem. Ostrożnie podszedłem odrobinę bliżej, a wilk rzucił się na mnie. Na początku myślałem, że zostanę pogryziony i poszarpany, a on radośnie machał ogonem i lizał mnie po twarzy. Tuż za nim przybiegł Cookie. Wilk i pies zaczęli wspólnie biegać, skakać i bawić się. Nie chciałem w to uwierzyć. Chyba nikt by się nie spodziewał, że zwykła sobota, dzień wolny od szkoły będzie taka ciekawa i pełna wrażeń. Wkrótce " mój Biały Kieł " zniknął w śnieżnych zaspach. Już nie miałem ochoty wracać do domu. Cookie tak samo z wielką chęcią zostałby ze swoim nowym przyjacielem. Podczas powrotu słychać było ciągłe wycie po raz kolejny, ale tym razem było miłe do słuchania, a nie straszne, bo wiedziałem, że to nasz leśny towarzysz. Z każdym krokiem, kiedy szurały moje buty i chlupała w nich woda wypatrywałem białego zwierza, ale niepotrzebnie robiłem sobie nadzieję, że go dziś znowu zobaczę. Gdy w końcu przyszedłem z moim psem na podwórko przed domem byłem spokojny i zamyślony. Otwieram drzwi, a tu nagle wbiegają moi rodzice - mama w piżamie, a tata ubrany w garnitur. Pewnie szykował się do pracy. 
- Synku, gdzie się podziewałeś ? Szukaliśmy cię po całej okolicy i bardzo się martwiliśmy. - rzekła uradowana mama.
- Powiedz mi, co ty robiłeś ? Przez ciebie spóźniłem się do pracy. - powiedział trochę poirytowany tata.
- Razem z Cookiem bawiliśmy się z wilkiem. - odpowiedziałem.
Rodzice milczeli. Obaj mieli twarze jak z kamienia.
- Powtórz jeszcze raz. Z kim ? - zdziwiła się mama.
- Z wilkiem. - powtórzyłem.
- O Boże ! Natychmiast umyj się i idziemy do lekarza. Mam nadzieję, że nie dostałeś z Cookiem wścieklizny. Oby nie... - zmartwiła się mama.
- Mamo, nic mi nie jest. Jest łagodny i przyjacielski. Na początku też się bałem, bo pierwszy raz zobaczyłem go dzisiaj rano. A póżniej wszyscy w trójkę bawiliśmy się. - wytłumaczyłem.
- Tak czy siak, musisz się zbadać. Mama ma rację. Teraz idę do pracy, bo pewnie będę miał dużo do nadrobienia. - odrzekł tata.
Postanowiłem, że nie opowiem całej historii, bo dalsza rozmowa moim zdaniem nie miała by sensu. Miałem zamiar każdego dnia odwiedzać wilka. Razem z labradorem oczywiście, bo bardzo się polubił z wilczym przyjacielem. Od teraz na pewno wszystko dobrze się ułoży, a mój czas wypełni się wieloma spacerami i spotkaniami w lesie...

niedziela, 6 grudnia 2015

Jeszcze więcej zdjęć z hubertusa !!!

Na pewno pamiętacie jeden z naszych listopadowych postów pn. " Bieg Św. Huberta nad morzem 2015 - Relacja ", w którym opisaliśmy drugiego hubertusa w tym roku. Wtedy pokazaliśmy trzy zdjęcia i podaliśmy gdzie znaleźć filmiki. Dzisiaj zaprezentujemy pozostałe zdjęcia, które niedawno zdobyliśmy. Zobaczcie i skomentujcie : ) Mamy nadzieję, że wam się spodobają.




sobota, 5 grudnia 2015

Świąteczna przygoda ( cz. II )

Myślałem, że to był zwykły przypadek, że spotkałem wilka. Zresztą przecież mieszkam przy lesie, więc wszystko wyjaśnione. Razem z Cookiem wyciągnęliśmy z piwnicy sanki i podróżowaliśmy w " sosnowych i świerkowych buszach ". Miałem zabawić się w psi zaprzęg ( co prawda jednoosobowy ). Mój plan legł w gruzach, ponieważ trochę leniwy i trochę śpiący pies prawie w ogóle się mnie nie słuchał. W ostateczności to Cookie usiadł na sankach, a ja je ciągnąłem. Mijaliśmy wiele zamarzniętych potoczków i strumyczków i pokrytych szadzią zielsk. Od zawsze podobał mi się leśny zimowy krajobraz. O każdej porze roku robiłem wiele " przyrodniczych " zdjęć, bo na ogół uwielbiam rośliny i zwierzęta. Zupełnie nie spodziewałem się kolejny raz w tym samym dniu spotkać wilka, a o tej sytuacji z poranka prawie zapomniałem. Natomiast myliłem się. Przy złamanej brzozie siedział znowu biały wilk. W myślach zadałem sobie pytanie : Czy on mnie śledzi ? Cookie w końcu bardziej się ożywił i ruszył bardzo szybko.
Zaczynałem powoli się bać. Labrador zaczął szczekać i warczeć, a po chwili rzucił się w pogoń. - O nie !!! - krzyknąłem. Już myślałem, że psu coś się stało, bo nie przybiegał na wołanie. Usłyszałem wycie. To już chyba koniec...

czwartek, 3 grudnia 2015

Basler Lackerli - Pierniczki z Bazylei

Tradycyjne szwajcarskie pierniczki z dużą ilością miodu, migdałów, kandyzowanej skórki pomarańczowej i cytrynowej. Pycha ! Pierniczki są kleiste, lekko twardawe i pięknie pachną. Bez odrobiny tłuszczu. Z ciasta pieczonego na dużej blasze, po upieczeniu lukrowanego i krojonego na kwadraty.
SKŁADNIKI NA JEDNĄ BLACHĘ :
- 550 g mąki pszennej
- 100 g drobnego cukru do wypieków
- 500 g płynnego miodu
- 500 g obranych migdałów, posiekanych
- 100 g kandyzowanej skórki pomarańczowej lub cytrynowej
- 2 łyżki cherry brandy lub likieru cytrynowego
- 1 łyżka cynamonu
- 1 łyżka przyprawy korzennej do piernika
- 2 łyżeczki sody oczyszczonej
Wykonanie :
Mąkę pszenną, cynamon, przyprawy korzenne, sodę oczyszczoną przesiać do misy miksera, odstawić. Miód i cukier podgrzewać w garnuszku do całkowitego rozpuszczenia się cukru. Lekko przestudzić. Dodać do przesianych składników razem z migdałami, skórką kandyzowaną i cherry brandy. Zmiksować na gładką, lecz bardzo lepką masę ( nie dosypywać mąki ). Dużą formę o wymiarach 35 x 35 cm wysmarować masłem, wyłożyć papierem do pieczenia. Przełożyć do niej ciasto. Pomagając sobie rękoma oprószonymi mąką, rozłożyć ciasto w formie, równo, na grubość nie większą niż 1 cm ( będzie klejące i ciężkie ). Piec w temperaturze 180 stopni około 20 minut. Wyjąć, jeszcze ciepłe polukrować ( przepis na lukier jutro ) i pokroić na kwadraty. Po wystygnięciu przechowywać w szczelnej puszcze z kawałkiem obranego jabłka ( by pierniczki zmiękły ), od czasu do czasu wymieniać jabłko. Doskonałe z gorącą czekoladą lub mlekiem.
Pyszny bożonarodzeniowy smakołyk. Idealny z gorącą czekoladą podczas chłodnych zimowych dni. Wkrótce kolejny świąteczny przepis. W części " Babeczki i muffinki " trwa w grudniu przerwa.

Seria " Kulinarna magia "

Impuls - Od diabelskiego instynktu do światowego czempiona ( cz. VI )

Na początku wiele osób było wystraszonych obecnością źrebaka podczas zawodów, a tym bardziej bez żadnej opieki. Komentator i jednocześnie sędzia powiedział :
- Ze względu na tą niespodziewaną sytuację bardzo prosimy Jakuba Kowalewskiego o chwilowe opuszczenie maneżu.
Zanim Kuba z Euphorią zdążył wrócić do punktu startowego to Impuls przeskoczył ogrodzenie i znalazł się na parkurze. Euphoria natychmiast podbiegła do niego, obwąchała i odsunęła się tak, jakby źrebak chciał coś zaprezentować. W pewnym momencie Impuls zaczął przeskakiwać każdą przeszkodę po kolei tak, jakby był wytrenowany i robił to od zawsze. Czuł się bardzo swobodnie. Na widowni rozbrzmiewały głosy :
- Nie wierzę !
- Jak on to robi ???
- To przecież niemożliwe !!!
- Brawo, brawo...
Młody koń miał zamiar wykonać jeszcze jedną rundę z przeszkodami, ale zatrzymali go specjaliści, którzy pilnowali przebieg imprezy. Szarpał się, próbował kopać i dębować, kręcić się w kółko... Był tak wściekły, że aż leciała mu piana z pyska i jego oczy czerwieniały coraz bardziej. Przyjaciołom i towarzyszom Kuby przypomniał się dawny diabelski rumak. W końcu wyrwał się i wrócił do matki jej towarzyszyć. Sam sędzia postanowił przyjść na parkur i zapytał się Kuby jak ma na imię źrebak. Po chwili zaczęto krzyczeć, wołać i wiwatować : Impuls, Impuls, Impuls !!!!! Waleczny zwierz dał się pilnować sędziemu, a jego zastępca pozwolił przedstawicielowi Stadniny Koni Moza rozpocząć parkur.
Jednak gdy Euphoria już rozpoczęła pokonywać pierwsze przeszkody Impuls " uwolnił się " i skakał dokładnie i równo za gniadą klaczą. Większość miłośników koni oglądających widowisko wzruszyła się, płakała i radowała się. Kuba zaliczył bezbłędny przejazd i wysokie noty, a stadnina nowy znak rozpoznawczy i dumę z takiego małego sportowca...

środa, 2 grudnia 2015

Podsumowanie andrzejek i grudniowe nowości

Te andrzejki były bardzo ciekawe pod względem imprez, balów i innych imprez i uroczystości. Natomiast na naszym forum w tym czasie działała seria andrzejkowa z ciekawostkami i nie tylko. Na zakończenie powstał krótki quiz, w którym zachęcamy wziąć udział. Nie jest trudny ani długi. Na pewno wszyscy już czekają na bożonarodzeniową odsłonę naszego bloga. Wczoraj ruszyło nowe opowiadanie, a jutro rozpocznie się dział ze świątecznymi wypiekami w serii " Kulinarna magia ", a dla miłośników koni szósta część o Impulsie. Po raz kolejny przypominamy wam również, że nastrój świąteczny ( nowy szablon ) rozpocznie się za dwa dni, a na forum pytania, ankieta i inne atrakcje w najbliższym miesiącu. Dziękujemy też za obserwowanie andrzejek na naszej stronie.
                                                                                                                                              Współtwórcy

wtorek, 1 grudnia 2015

Świąteczna przygoda ( cz. I )

Obudziłem się o szóstej rano. Nie mogłem dłużej spać. Myślałem cały czas o nadchodzącym wyjeździe na zimowy rajd konny św. Mikołaja z okazji tegorocznych mikołajek. Dobrze, że dzisiaj jest sobota. Dzięki temu mogłem spokojnie pomarzyć, porozmyślać i odpocząć. Na dworze było już biało, bo poprzedniej nocy padał śnieg. Temperatura około -5 stopni. Postanowiłem wyjść na podwórko z moim psem Cookie, który jak co dzień po pobudce leży w swoim legowisku z piszczącą gumową kością. Ulepiliśmy grotę śnieżną i zrobiliśmy nawet podpórki z listew. Mieszkam przy lesie, w którym znajduje się również jezioro, nad które w każde wakacje chodzimy pływać kajakami i łódkami. Nie mogłem uwierzyć na własne oczy.
Przy ośnieżonych i najwyższych świerkach siedział biały wilk podobny do tego z baśni " Biały Kieł ". On tylko spojrzał się na mnie i psa, a następnie zniknął w głębi lasu. Nie zwróciłem szczególnej uwagi na całe zamieszanie z wilkiem. Przecież to nic niezwykłego...