poniedziałek, 7 grudnia 2015

Świąteczna przygoda ( cz. III )

Cały czas byłem w stresie i wielkiej obawie, że mój psi towarzysz już nie wróci. Zauważyłem jednak coś białego w kształcie ogona. Wiedziałem, że to ten sam wilk, którego wcześniej spotkałem. Ostrożnie podszedłem odrobinę bliżej, a wilk rzucił się na mnie. Na początku myślałem, że zostanę pogryziony i poszarpany, a on radośnie machał ogonem i lizał mnie po twarzy. Tuż za nim przybiegł Cookie. Wilk i pies zaczęli wspólnie biegać, skakać i bawić się. Nie chciałem w to uwierzyć. Chyba nikt by się nie spodziewał, że zwykła sobota, dzień wolny od szkoły będzie taka ciekawa i pełna wrażeń. Wkrótce " mój Biały Kieł " zniknął w śnieżnych zaspach. Już nie miałem ochoty wracać do domu. Cookie tak samo z wielką chęcią zostałby ze swoim nowym przyjacielem. Podczas powrotu słychać było ciągłe wycie po raz kolejny, ale tym razem było miłe do słuchania, a nie straszne, bo wiedziałem, że to nasz leśny towarzysz. Z każdym krokiem, kiedy szurały moje buty i chlupała w nich woda wypatrywałem białego zwierza, ale niepotrzebnie robiłem sobie nadzieję, że go dziś znowu zobaczę. Gdy w końcu przyszedłem z moim psem na podwórko przed domem byłem spokojny i zamyślony. Otwieram drzwi, a tu nagle wbiegają moi rodzice - mama w piżamie, a tata ubrany w garnitur. Pewnie szykował się do pracy. 
- Synku, gdzie się podziewałeś ? Szukaliśmy cię po całej okolicy i bardzo się martwiliśmy. - rzekła uradowana mama.
- Powiedz mi, co ty robiłeś ? Przez ciebie spóźniłem się do pracy. - powiedział trochę poirytowany tata.
- Razem z Cookiem bawiliśmy się z wilkiem. - odpowiedziałem.
Rodzice milczeli. Obaj mieli twarze jak z kamienia.
- Powtórz jeszcze raz. Z kim ? - zdziwiła się mama.
- Z wilkiem. - powtórzyłem.
- O Boże ! Natychmiast umyj się i idziemy do lekarza. Mam nadzieję, że nie dostałeś z Cookiem wścieklizny. Oby nie... - zmartwiła się mama.
- Mamo, nic mi nie jest. Jest łagodny i przyjacielski. Na początku też się bałem, bo pierwszy raz zobaczyłem go dzisiaj rano. A póżniej wszyscy w trójkę bawiliśmy się. - wytłumaczyłem.
- Tak czy siak, musisz się zbadać. Mama ma rację. Teraz idę do pracy, bo pewnie będę miał dużo do nadrobienia. - odrzekł tata.
Postanowiłem, że nie opowiem całej historii, bo dalsza rozmowa moim zdaniem nie miała by sensu. Miałem zamiar każdego dnia odwiedzać wilka. Razem z labradorem oczywiście, bo bardzo się polubił z wilczym przyjacielem. Od teraz na pewno wszystko dobrze się ułoży, a mój czas wypełni się wieloma spacerami i spotkaniami w lesie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz