środa, 30 grudnia 2015

Impuls - Od diabelskiego instynktu do światowego czempiona ( cz. VIII )

Wszyscy myśleli, że nastąpił już smutny koniec przygody z niezwykłym źrebakiem, który na początku był diabłem, ale pokazał, że potrafi dać dumę i wiele pochwał stadninie. Po zebraniu wszystkich szkółkowiczów z instruktorami i właścicielem trwały przygotowania do przyjazdu trenera francuskiej ekipy. Nikt nie chciał go w tej chwili gościć, ale niestety trzeba było. Natomiast waleczny konik, o którym cały czas rozmawiano i który nie zdawał sobie sprawy co się wokół niego dzieje wprost szalał na pastwisku. Biegał, skakał, hasał, kopał... Inaczej mówiąc był radosny i pełen energii. Trudno było sobie wyobrazić, że jego radość wkrótce minie. W kawiarni kucharki ciężko pracowały w kuchni od samego rana. Musiały przygotować wszystkie potrawy najlepiej jak potrafiły. W końcu francuski trener to były jeździec światowej klasy i teraz międzynarodowy trener. Nagle rozbrzmiało szczekanie psów, a na parkingu pojawił się samochód, z którego wysiadł trener. 
- Widzę, że jest to ładna i zadbana stadnina. - powiedział.
- Dzień dobry ! Zgadzam się w stu procentach. - poparł pan Zbigniew.
- Zapomniałem się przywitać. Nazywam się Vincent Sevoiue i jestem trenerem francuskiej drużyny narodowej w skokach. - przedstawił się trener.
- Ja też muszę się przedstawić. Nazywam się Zbigniew Nowak i jestem instruktorem w tej oto stadninie. - przedstawił się instruktor.
- Niedawno wysłałem list do właściciela stadniny. Mam nadzieję, że już doszedł. - odrzekł trener.
- Doszedł, doszedł... Wczoraj został przeczytany. - odpowiedział pan Zbigniew.
- Bardzo się ciesze. Chciałbym najpierw zobaczyć tego słynnego źrebaka. Czy mógłbym ? - powiedział trener.
- Oczywiście, że tak. Jest na pastwisku. Proszę za mną. - westchnął pan Zbigniew.
Gdy obaj panowie doszli do pastwiska byli zachwyceni.
- Widzę, że ma ogrom energii. - powiedział wpatrzony w źrebaka trener.
- Kiedyś był z niego diabeł wcielony. - uśmiechnął się instruktor.
- W liście napisałem, że jestem nim zainteresowany. Jak się nazywa ? - spytał się pan Sevoiue.
- Impuls. - odpowiedział instruktor.
- Inne konie również są piękne. - pochwalił trener.
- Wśród biegających koni znajduję się też gniada klacz - Euphoria. Jest matką Impulsa. - opowiedział pan Zbigniew.
- Wszystkie te konie są zachwycające. Teraz chciałbym porozmawiać z właścicielem. Gdzie on jest ? - zachwycił się i spytał trener.
- W kawiarni. Zapraszam. - rzekł pan Zbigniew.
Gdy weszli do środka to już na stołach znajdowała się zastawa i dodatki do dzisiejszego obiadu, a w " barku " czekały już desery owocowe z bitą śmietaną. Przy ostatnim stoliku, gdzie obok stała kanapa i pufy, a na górze znajdował się telewizor leżały ulotki, smycze i inne gadżety stadniny.
Zanosiło się na stresującą rozmowę, która nie miała być łatwa...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz